środa, 12 lutego 2020

Jadalne rośliny dziko rosnące

Jadalne rośliny dziko rosnące


Autor: Iwona Pliszka


Ponieważ od tysiącleci uprawiamy rolnictwo, to z wyjątkiem marginalnych, zanikających kultur gdzieś w Afryce i Ameryce Południowej zrezygnowaliśmy niemal całkowicie ze zbieractwa.


W Europie wyjątkiem jest jedynie konsumpcja grzybów i nielicznych owoców leśnych, których nie potrafimy uprawiać. A przecież nadających się do spożycia dziko rosnących roślin jest znacznie, znacznie więcej...

Z dzieciństwa pamiętam jeszcze zbieranie pokrzyw na miejskich nieużytkach (od trzydziestu lat nieistniejących), które potem na pyszny sok przerabiała moja Babcia. A z owoców dzikiej róży, rosnącej na tym samym miejscu, wyrabiała domowe wino w wielkim gąsiorze. Ponad dziesięć lat po Jej śmierci znaleźliśmy jeszcze w piwnicy zapomnianą butelkę tego wina. Grzało jak nie wiem co...

A więc pokrzywa. Cenne źródło witamin, zwłaszcza na wiosnę po długiej zimie, nadaje się także na zupę, gorący napar do picia, a nawet na sałatkę (tylko trzeba jej liście obgotować przed użyciem w celu pozbycia się parzącego jadu). Do sałatki dodać można także liści lebiody czy mniszka lekarskiego – pospolitych chwastów polnych.

Nieco bardziej pożywny jest łopian. Gotujemy na miękko jego kłącza; stanowić mogą na wakacjach nawet główne danie.

Najeść się można także wczesną jesienią w lesie. I nie trzeba do tego mieć szczęścia, żeby znaleźć dziką leszczynę. Równie pożywna jest buczyna, czyli orzeszki pospolitego buku. Dobre do jedzenia nasiona znajdziemy też w szyszce sosnowej. Żołędzie dębu (ich środkowa część) są zbyt gorzkie do spożycia na surowo, ale można jeść je po ugotowaniu. Dobre są zmielone w młynku do kawy i podgotowane z mlekiem zamiast kakao.

A co do samego dębu – jego liście dobrze jest dodać do kiszenia ogórków. Stają się wówczas twarde i chrupiące oraz nie tak łatwo się psują.

Co do owoców – jest ich w lesie wiele. Nie tylko popularne czarne jagody i mniej znane, ale wartościowsze odżywczo, borówki brusznice. Kto ma szczęście, znajdzie na polanie dzikie maliny, poziomki i jeżyny, ale na tym także nie koniec.

Żurawina też jest jadalna, chociaż znamy ją głównie z nazwy kisielu żurawinowego. Nawet łochynia, borówka pijanica, choć nie polecam, bo rośnie zwykle w sąsiedztwie oszałamiających kwiatów bagna zwyczajnego, i stąd ta nazwa. Niewielu wie, że dziko rosną w Polsce także porzeczki, choć owoce tylko niektórych gatunków są smaczne (na przykład górską porzeczkę skalną z własnego doświadczenia zdecydowanie odradzam).

Owoce pospolitego głogu i jarząbu (jarzębiny) należy zbierać i jeść po pierwszych przymrozkach; tracą wtedy goryczkę stając się słodkie i smaczne. O róży już wspominałam. Jadalne są też owoce bażyny czarnej i bzu czarnego, choć z bzem należy ostrożnie z uwagi na właściwości przeczyszczające. Można też jeść (ale niekoniecznie są smaczne) owoce dzikiej jabłoni, gruszy i śliwy tarniny. W literaturze wymienia się też ligustr, irgę, świdośliwę, czeremchę i trześnię, a nawet jałowiec, którego jagody lepiej jednak wysuszyć i użyć do mięsa jako doskonałą przyprawę.

Tak więc miłośnik nieznanych, egzotycznych smaków niekoniecznie musi się wybierać na daleką wyprawę. Znajdzie je też na naszych nieużytkach, na polach i w lasach. Eksperymentatorom radzę jednak wpierw postudiować literaturę (sama tak robiłam przy swoich eksperymentach z dzikimi roślinami), by nie trafili przypadkiem na coś śmiertelnie trującego. Takie rośliny też się na naszych szlakach zdarzają.


Zapraszam na mój blog:

https://ipliszka.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dobrostan zwierząt gospodarskich

Dobrostan zwierząt gospodarskich


Autor: Iwona Pliszka


Przeciwnicy jedzenia mięsa jako argument podają często straszne warunki chowu i uboju zwierząt na nie przeznaczonych. Na przemysłowe tuczarnie mówią nieraz „Auschwitz dla zwierząt”. I trudno odmówić im w tym racji. Społeczeństwo dostrzega jednak ten problem, i aby jemu zaradzić, wprowadzono pojęcie dobrostanu zwierząt.


Jest to pojęcie złożone, a jego definicje obejmują albo tylko stan fizyczny, albo też stan psychiczny i „naturę” zwierzęcia. Najbardziej pełna, obejmująca wszystkie te czynniki, jest definicja w oparciu o tak zwane „pięć wolności”. Mówi ona, że dobrostan zwierzęcia jest wysoki, jeżeli jest ono wolne od głodu i pragnienia, od dyskomfortu, od bólu, urazów i chorób, od lęku i stresu oraz ma zapewnioną wolność realizacji naturalnych dla siebie zachowań. Jest to więc zwierzęcy odpowiednik pojęcia „jakości życia” u ludzi.

O ile cztery wolności „negatywne” (wolności „od”) raczej nie wymagają komentarza i sprowadzają się do zapewnienia zwierzęciu odpowiednich warunków i opieki, to wolność realizacji naturalnych zachowań jest trudniejsza do zagwarantowania. Będzie to na przykład umożliwienie kurom grzebania w ziemi albo wypuszczanie stada bydła na naturalne pastwisko.

Gospodarstwa ekologiczne starają się zapewnić swoim zwierzętom i tę wolność. Gorzej jest z wolnością realizacji naturalnych zachowań rozrodczych, które kłócą się często z wymogami bezpieczeństwa lub kontroli populacji (kastracja, sterylizacja), albo wymogami hodowlanymi (sztuczna inseminacja samic w rui nasieniem odpowiedniej wartości).

Lecz i bez tego sytuacja jest tu nieporównanie lepsza niż w hodowlach przemysłowych, gdzie nienaturalne stłoczenie zwierząt (stres), brak naturalnego światła czy atmosfera przesiąknięta amoniakiem, nadto podłoga betonowa lub z rusztu (dyskomfort) i często brak odpowiedniej opieki weterynaryjnej (urazy, na przykład kończyn) wołają o pomstę do nieba.

Współcześnie nie ulega już wątpliwości, że jest etycznym obowiązkiem człowieka zapewnienie odpowiedniego poziomu dobrostanu chowanym przezeń zwierzętom. Zagadnienie to wchodzi też w zakres stanowionego prawa. Z uwagi na to ostatnie rozwinęły się szczegółowe metody oceny dobrostanu, w oparciu o oględziny weterynaryjne zwierzęcia, analizę jego zachowania, a także poziomu hormonów stresu we krwi i inne wskaźniki laboratoryjne.

Osobnym zagadnieniem jest problem śmierci zwierzęcia. Wymogi dobrostanu w transporcie na miejsce uboju obejmują ograniczenie czasu głodówki przedubojowej, transportowanie razem zwierząt, które się znają oraz ogólnie staranie o możliwą minimalizację nieuchronnego w tym wypadku stresu. W samej natomiast ubojni oznacza to prawidłowe ogłuszenie zwierzęcia (w czasie około 15 milisekund) i szybkie wykrwawienie, zanim zwierzę zdąży wrócić do przytomności.

A co z tak zwanymi szkodnikami, których populację musimy ograniczać ze względów gospodarczych? Wymogi etyki nakazują tu stosowanie metod powodujących możliwie szybką i bezbolesną śmierć zwierzęcia (na przykład gryzonia), a także unikanie wolno rozkładających się trucizn mogących zaszkodzić drapieżnikom, które zatrutą padlinę skonsumują.

Toczy się też dyskusja, czy naukę o dobrostanie należy stosować wobec zwierząt dzikich. W stosunku do tych trzymanych w niewoli, w celach naukowych, edukacyjnych czy rozrywkowych – z całą pewnością tak. Natomiast dobrostan zwierząt dzikich żyjących na wolności jest często niski (głód zmuszający do poszukiwania pożywienia, dyskomfort termiczny zwłaszcza zimą, stres związany z obroną przed drapieżnikami) i jest to stan naturalny. W zamian zwierzęta te mają z reguły pełną wolność realizacji naturalnych zachowań, co dla ich psychiki wydaje się mieć znaczenie decydujące. Osąd ten opieram na ich własnych wyborach – bowiem złapane i umieszczone w „komfortowych” warunkach przy pierwszej nadarzającej się sposobności... uciekają.


Zapraszam na mój blog:

https://ipliszka.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Idea korytarzy ekologicznych

Idea korytarzy ekologicznych


Autor: Iwona Pliszka


W latach 70-tych XX wieku zaczęto coraz wyraźniej dostrzegać, że dotychczasowa koncepcja ochrony przyrody zaczyna być niewystarczająca. Polegała ona, i to jest nadal aktualne, na pozostawieniu szczególnie cennych przyrodniczo obszarów w możliwie nienaruszonym stanie. Koncepcja ta miała jednak pewne braki.


Jednym z nich było niedostrzeganie, że pewne tereny swoją bioróżnorodność zawdzięczają właśnie tradycyjnym formom gospodarowania człowieka. Po ich zaprzestaniu, na przykład rezygnacji z wykaszania traw, obszar chroniony zarastał, przestawał być dajmy na to atrakcyjnym miejscem gniazdowania ptaków (lub siedliskiem kwiatów łąkowych) i nie tylko nie zyskiwał na wartości, lecz tracił. Dlatego dziś w wybranych rezerwatach przyrody dokłada się starań, by kontynuować tradycyjną gospodarkę rolną.

Innym brakiem ówczesnej koncepcji była izolacja poszczególnych obszarów chronionych. Otoczone presją terenów zagospodarowanych, okazywały się one zbyt małe, by samodzielnie zachować swoją bioróżnorodność. Jako wyjście z tej sytuacji zaproponowano połączenie ich w sieć tak zwanymi korytarzami ekologicznymi.

Mogą to być obiekty naturalne lub utworzone przez człowieka. Takimi naturalnymi korytarzami ekologicznymi są przede wszystkim doliny i pradoliny rzeczne. Unia Europejska wytypowała osiem rzek, których doliny uważa się za najważniejsze korytarze ekologiczne o znaczeniu międzynarodowym. Są to rzeki Soca, Sava, Loara, Dunaj, Cisa, Wisła, Bug i Ural. Paneuropejska Strategia Różnorodności Biologicznej i Krajobrazowej zaleca kompleksową ochronę naturalnego charakteru tych rzek.

Korytarzami ekologicznymi są też w naturze pasy leśne, pasma gór i wyżyn (szczególnie zalesionych), a w terenie zurbanizowanym pasy zieleni. W przypadku przemieszczania się ptaków korytarz nie musi mieć formy ciągłej, lecz może też stanowić pewien ciąg niezbyt oddalonych od siebie, mało zmienionych środowisk.

Zaleca się, by korytarz ekologiczny był odpowiednio szeroki. Wówczas niweluje się tak zwany efekt krawędzi, czyli niedostateczne spełnianie przezeń swych funkcji w pobliżu granicy z obszarem zagospodarowanym. Jest to szczególnie ważne w przypadku dużych leśnych zwierząt, zwłaszcza płochliwych, na przykład wilka czy rysia. Takie ostrożne zwierzęta będą miały opory przed skorzystaniem z korytarzy zbyt wąskich.

W Polsce próbuje się zaprojektować kompleksową sieć obszarów chronionych i korytarzy ekologicznych w ramach Programu Natura 2000. Jest to jednakże bardzo trudne. Połączenie poszczególnych siedlisk wymaga korekty planów gospodarczych na bardzo dużych obszarach, co spotyka się często z oporem lokalnych społeczności. Sytuację komplikuje ponadto fakt, że nie istnieją uniwersalne korytarze ekologiczne. To, co dla jednych gatunków jest niezbędne do migracji, dla innych może być z kolei barierą. Tak na przykład dla chronionych polnych zwierząt przeszkodą będą szerokie pasy leśne.

Sporządzenie sensownego planu korytarzy ekologicznych w Polsce jest więc nie lada wyzwaniem i wymaga ścisłej współpracy biologów, leśników, hydrotechników, a także władz państwowych i samorządowych. Trzeba przekonać też lokalne społeczności o korzyściach płynących z istnienia tych struktur i pokazywać sposoby zarobienia na nich. Na przykład w oparciu o coraz popularniejszą w Europie turystykę przyrodniczą.

Image by bertvthul from Pixabay


Zapraszam na mój blog:

https://ipliszka.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co to są programy rolnośrodowiskowe?

Co to są programy rolnośrodowiskowe?


Autor: Iwona Pliszka


Ochrona przyrody kojarzy nam się zwykle z tak zwanymi „dziewiczymi” terenami, rezerwatami czy parkami narodowymi. Do niedawna tak właśnie było. Chroniło się – i nadal się chroni – obszary możliwie mało zmienione ręką człowieka, aby w nienaruszonym stanie zachować je dla przyszłych pokoleń.


Tylko że takich obszarów jest stosunkowo mało. W Europie ogromna większość powierzchni to tereny rolnicze, na których od wieków prowadzi się gospodarkę. W ostatnich kilkunastu – dwudziestu paru latach zauważono potrzebę ochrony bioróżnorodności także i na tych obszarach. Służą do tego tak zwane programy rolnośrodowiskowe.

Są one finansowane z budżetu Unii Europejskiej. Polega to z grubsza na tym, że rolnik, który ziemię uprawia – właściciel albo wieloletni dzierżawca – otrzymuje specjalną dotację na ochronę przyrody na swoim gospodarstwie. Ochrona ta może się odbywać na różne sposoby i z różną intensywnością, dlatego też same programy rolnośrodowiskowe dzielą się na poszczególne podprogramy.

Jednym z nich jest rolnictwo ekologiczne, o którym szczegółowo w innym rozdziale. Właściwie prowadzona gospodarka ekologiczna przyczynia się bowiem do ochrony, a nawet wzrostu bioróżnorodności.

Drugi podprogram to ochrona zasobów genetycznych w rolnictwie – a więc tradycyjnych ras zwierząt gospodarskich i odmian roślin. Te dwa podprogramy można realizować na terenie całego naszego kraju.

Nieco więcej ograniczeń przynosi trzeci podprogram, czyli ochrona środowiska przyrodniczego i krajobrazu. Również obejmuje on teren całego kraju, jednak z wyłączeniem miejsc szczególnie problematycznych środowiskowo, gdyż znacznie zdegradowanych.

Czwarty i najważniejszy podprogram to ochrona różnorodności biologicznej obszarów wiejskich. Jest on przeznaczony dla terenów o wysokich walorach przyrodniczych (tak zwane obszary przyrodniczo wrażliwe). W ich skład wejdą obszary chronione wraz z otulinami. Wstępnie oblicza się, że tereny te obejmą około 10% powierzchni naszego kraju.

W zależności od podprogramu, a także poziomu jego wdrożenia, praktyka programów rolnośrodowiskowych obejmuje od zwykłej, dobrej praktyki rolniczej (a więc właściwe nawożenie, przestrzeganie zasad dobrostanu zwierząt, przechowywanie ich odchodów w sposób nieszkodliwy dla środowiska i tak dalej – szczytem tych dobrych praktyk jest rolnictwo ekologiczne) aż po specjalne zabiegi mające na celu ochronę przyrody. Uczestnictwo jest dobrowolne; rolnik musi sam złożyć wniosek o przystąpienie i opracować plan gospodarowania wspólnie z uprawnionym do tego ekspertem. Po pozytywnym rozpatrzeniu wniosku otrzymuje dotację w zależności od wielkości gospodarstwa, stosowanego podprogramu i poziomu jego wdrożenia.

Niewątpliwie przyjazna dla środowiska gospodarka rolna ma ogromne znaczenie dla ochrony przyrody w Europie. Tym bardziej, że jak wskazują badania, tradycyjny krajobraz rolniczy jest dla psychiki człowieka najbardziej przyjazny. Przypomina on bowiem krajobraz afrykańskiej sawanny, gdzie wyewoluował nasz gatunek i gdzie nadal podświadomie tęsknimy, niezależnie od miejsca naszego zamieszkania.


Zapraszam na mój blog:

https://ipliszka.com/

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Przygotowujemy wyprawkę dla szczeniaka

Przygotowujemy wyprawkę dla szczeniaka


Autor: Monika Bojar


Przyjęcie do domu szczeniaka to duża odpowiedzialność. Musimy bowiem zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa, a także zadbać o zaspokojenie wszystkich jego potrzeb fizjologicznych. Jak przygotować się na pojawienie się szczeniaczka w domu?


Smycz i obroża

To absolutna podstawa, jeśli chodzi o wyprawkę dla szczeniaka. Piesek od małego musi być nauczony chodzenia na smyczy. Dla szczeniaka warto kupić obrożę z regulacją, gdyż maluch szybko będzie rósł i tym samym konieczne będzie poszerzanie jej obwodu. Z kolei smycz powinna być dopasowana do rozmiaru i wagi psa. Jeśli nasz maluch należy do ras dużych, nie kupujmy cieniutkiej smyczki, gdyż po kilku tygodniach może się okazać, że nie wytrzyma ona siły szczeniaka, który nagle postanowił się zerwać widząc ptaka czy fruwający w powietrzu listek.

Posłanie

Wygospodarowanie specjalnego miejsca dla psa ma ogromne znaczenie dla jego dalszego rozwoju. To właśnie tam będzie on mógł odpocząć i się zrelaksować. Powinno to być zatem wygodne posłanie, które zawsze będzie znajdowało się w tym samym miejscu.

Na rynku mamy szeroki wybór kojców domowych dla psów. Mają one różne rozmiary oraz kształty. Niektóre psy nie potrafią jednak spać w kojcu i po kilku dniach albo kładą się obok niego, albo zwyczajnie niszczą go na strzępy. Czasami wystarczy położyć zwykły, ciepły kocyk, najlepiej taki, w który maluch był wcześniej owinięty i czuje na nim swój zapach.

Miska na jedzenie i wodę

Szczeniak powinien mieć swoje własne miski, które będą należały wyłącznie do niego. Nie mogą to być zatem przypadkowe naczynia, które akurat mamy pod ręką i po nakarmieniu psa powrócą do swojej dawnej funkcji. Pies musi od początku kojarzyć je z posiłkiem czy piciem, gdyż dzięki temu nauczymy go, że posiłki podawane mu są regularnie wyłącznie w tych naczyniach.

Zabawki

Każdy pies uwielbia zabawę, a dla szczeniaka jest to doskonały sposób na rozwijanie umiejętności oraz poznawanie świata. Przynosząc szczeniaka do domu pamiętajmy o zapewnieniu mu zabawek, dzięki którym nie tylko będzie on zajmował swój czas, ale również zniesie pierwsze stresy związane z nowym miejscem. Polecamy w szczególności różnego rodzaju gryzaki, szarpaki, pluszaki, a także zabawki logiczne. Świetnie sprawdzają się również różnego rodzaju kule - smakule,w których możemy ukryć przekąski dla malucha.

Karma

Pamiętajmy, aby pod żadnym pozorem nie dawać szczeniakowi jedzenia, które sami jemy. Oddawanie mu resztek z obiadu może okazać się tragiczne w skutkach. Zdecydowanie należy kupić karmę przeznaczoną dla szczeniąt w danym wieku. W sklepach zoologicznych możemy znaleźć karmy dla alergików, które mają delikatny skład, który nie uczula. To dobre rozwiązanie na początek, jeśli jeszcze nie wiemy, jak szczeniak znosi dane składniki.

Tak przygotowana wyprawka dla szczeniaka sprawi, że już od pierwszych chwil w nowym lokum poczuje się on jak w domu.




Polecamy: sklep dla psów 4dogs.online

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.